niedziela, 24 lipca 2016

I po maturze...


Zdałam egzamin dojrzałości, wyszłam zwycięsko z wielkiej próby i teraz czeka mnie coś nowego. 
Moje kilka słów o maturze będzie brzmiało jak największy banał, a więc nie było warto marnować swojego zdrowia. Bałam się jak najlepszego horroru w życiu, a okazało się że to jest słaba komedia. 
Od dziecka słyszałam, że to coś ważnego. Myślałam, kurde nie mogę zawalić wielkiego testu który będzie decydował o mojej "dojrzałości". Jaka ja byłam naiwna. Denerwowałam się, uczyłam, piłam melisę i zasypiałam dość późno. Tylko po to by na początku maja wejść na 2,5h egzamin w białej koszuli i granatowej spódnicy, zachować ciszę i napisać to co przyswoiłam przez tyle lat nauki. Ustne egzaminy były dla mnie jeszcze bardziej zabawne. Bałam się tych języków strasznie, a może ludzi przed którymi miałam dawać popis mojej wiedzy. Po 30 minutach wyszłam i stwierdziłam "To miał być ten wielki egzamin?". Który nic atrakcyjnego nie wniósł do mojego życia. Wkurzyłem się tylko tym, że tak bardzo się przejmowałam. 
Pocieszające jest to, że w tej mojej maturalnej klasie znalazłam czas na zrobienie prawa jazdy, prace w Toruniu i inne "dziwne" rzeczy. Niech ktoś spróbuje powiedzieć, że czegoś w życiu nie da się zrobić to szczerze nie uwierzę. 
Mogę wam mówić jak przygnębiająco śmieszna jest matura. Jak wiele nerwów was będzie kosztować, bo nauczyciele nie dadzą wam żyć swoim normalnym nastoletnim życiem. Mogę was ostrzec, że dostając wyniki będziecie mieli moralnego kaca, bo daliście się zwieść. Wiem jednak, że to i tak nie pomoże. Bo musicie sami doświadczyć tego co ja. W takim razie trzymam kciuki za obecnych maturzystów którzy nie dali rady w pierwszym terminie i przyszłych którzy jeszcze wiele razy dostaną w kość.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Chcę z Tobą porozmawiać, napisz coś : )