Rozpoczęło się liczenie, bynajmniej nie z ulgą, lecz z przerażeniem w oczach.
Bo każdy dzień taki sam, mija szybciej niżbyśmy chcieli. Zerkamy z nieśmiałością na kolorowe i potężne podręczniki. Myśląc "jeszcze nie dziś". Kolejny dział słówek czeka, Mrożek chce zatańczyć z tobą "Tango", a ty nie wiesz czemu delta wychodzi ujemna. Pogoda za oknem też nie pomaga, bo wolałbyś położyć tą ledwo wiszącą głowę na biurko i cicho zachrapać, niż udawać, że wszystko jest w porządku.
Jak długo możemy dawać radę, dostawać piątkę za piątką i pisać imponujące notatki. To nie możliwe bo maturzysta musi powtarzać materiał, dostawać oceny z przedmiotów których nie zdaje i jeszcze pokazać, że mu zależy. Jak tak można? Przecież chciałoby się usiąść z książką w dłoni, książką która nie jest lekturą i rozkoszować się chwilą dla siebie. Albo po prostu wlepiać się bezkarnie w szklany ekran który pokazuje te same bzdury od lat. Oczywiście możemy to robić, ale to oznacza, że poddajemy się na samym starcie walki o nasze przyszłe życie.
Maturzysta za każdym razem gdy mówi "pragnę odpocząć" słyszy "czekają Cię najdłuższe wakacje w życiu" i jak tu się z nimi nie zgodzić...
Więc moi drodzy dajmy z siebie wszystko. Tym którzy już rozpoczęli naukę gratuluję, a tym którzy ucząc się bieżącego materiału nie mają siły na powtórki życzę siły. Nie martwcie się, nie jesteście sami. Jest nas przecież kilka tysięcy zagubionych dusz.
To tylko matura;)
OdpowiedzUsuń