Słowa mają przedziwną moc. Potrafią koić, lecz tak samo mocno mogą ranić. Jest to zarazem piękne jak i wyjątkowo brutalne.
O tej relacji, słowa - uczucia zapomniałam aż do wczoraj. Chyba kogoś z was zraniłam ostatnim wpisem. Myślę, że mogłabym się tym przejmować, ale tak nie jest. Moje zaskoczenie wypiera „poczucie winy” i niech tak zostanie.
Wyjaśnię parę rzeczy, nie dlatego by usprawiedliwiać swoje słowa czy polepszyć wasze samopoczucie ale po to byście coś zrozumieli i nie mieli wobec mnie żadnych oczekiwań.
To co tu się pojawia jest moje! Wszystko to moje subiektywne myśli. Moje przeżycia czy też doświadczenia. Więc nic wam do tego. Mam w dupie jak się z tym czujecie, dopóki to co się tu pojawia nie godzi w wasze dobre imię.
Nie podaję konkretnych nazwisk, imion czy innych danych personalnych. Jeśli utożsamiacie się z daną sytuacją czy też przykładami jest to wasz prywatny problem. Czytacie na własną odpowiedzialność, nie gwarantuje konsultacji z lekarzem.
Żadna treść nie będzie modyfikowana na waszą prośbę. Jest to moje miejsce z moimi przemyśleniami i błędami. Jeżeli czegoś nie akceptujesz, po prostu tu nie wchodź. Mam dość banałów, tak samo jak tanich dram rodem z podstawówki. Myślę, że wszystkie niezgodności już dawno wyjaśniłam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Chcę z Tobą porozmawiać, napisz coś : )