Myślałam, że już wiele w życiu przeżyłam. O ja naiwna!
W podstawówce "przyjaciółka" okradła mnie z konta na nk, uwierzcie mi kiedyś to był taki mniej zaawansowany facebook. Wyobrażacie sobie, żeby ktoś wam zabrał facebook'a? No właśnie! Wtedy też myślałam, że to wielkie świństwo, no dobra nadal tak myślę. Przyjaźń się skończyła, pojawił się facebook więc podjęłam dojrzałą decyzje i przestałam dramatyzować.
W gimnazjum zostałam oskarżona o cyberprzemoc, ja, Kinga - człowiek który w tamtych czasach potrafił tylko lajkować zdjęcia słodkich kotków. Wiecie co się okazało? Dziewczę z równoległej klasy zabójczo się zakochało. Niestety obiekt uczuć był w związku, więc trzeba było dramatyzować, grozić i mowić, że jest się mną. Zabawa przednia, lecz nie dla mnie ani dziewczyny która była "prześladowana". Nauczyciele, ja i policja wiedzą kto to zrobił, niestety "czystość" nie została mi oddana. Dlaczego? Bo było podejrzenie, że ta bezczelna dziewucha która wtedy grała moją powierniczkę może popełnić samobójstwo. Jak widzicie o moje życie albo jego brak nikt się nie martwił. Oskarżenia były publiczne, przeprosiny już nie. Pewnie zdążyliście zauważyć ludzie w okół mnie byli popaprani.
Wierzyłam, że w moim nastoletnim życiu zdecydowanie wyczerpałam limit przykrych i wyniszczających historii. Jednak nic z tych rzeczy, powiem wam teraz o najnowszej. Skupcie się bo jak się okazuje to może spotkać każdego z was. Byłam prawie pewna, że takie rzeczy dzieją się tylko w serialach. No bo nigdy nie przytrafiły się mi, aż do pewnego marcowego wieczoru. To właśnie wtedy ukradli mi tożsamość. Zapytasz pewnie, czyli co? Spokojnie, pozwólcie mi na tą adrenalinę, niepokój i dopiero potem puentę.
Pewnego marcowego wieczoru panowie policjanci zaczęli mnie szukać. Musieli mieć spory problem, bo ja w Toruniu, a oni w mojej rodzinnej miejscowości. Zagwarantowali mojej mamie, że nie wsadzą mnie do kryminału więc podała im mój jakże cenny numer telefonu. Zadzwonili, poszłam na przesłuchanie i dowiedziałam się, że jestem tak atrakcyjna - no dobra chciałabym być, w tym przypadku atrakcyjny okazał się mój NUMER DOWODU- że jakaś kobieta na ten cenny numer wzięła sobie kredyt. Kobieta z Krakowa, kredyt w Warszawie, a numer dowodu z jakiejś wsi. Historia jak z filmu. Tylko dlaczego znowu tylko mi nie jest do śmiechu?
Nie wiem co będzie dalej, konsekwencje w późniejszym czasie mogą być dla mnie przykre. W ciągu roku średnio zdarza się 7000 kradzieży tożsamości, więc to nie są jednorazowe wybryki nikczemnych ludzi. Wiem jedno, że napewno nigdy nie zgubiłam dowodu. Nie robiłam jego skanów które miałby być przesłane komukolwiek przez Internet - jak by wam to kiedyś miało przyjść do głowy - MÓWIĘ STANOWCZE NIE. Nie wyrzucajcie czegokolwiek z waszymi danymi - tylko i wyłącznie palcie. Tak naprawdę uważajcie na wszystko, a przede wszystkim pilnujcie swoich dowodów osobistych. Nigdy nie wiadomo kto z waszych bliskich może mieć nieczyste intencje. Sami na moich przykładach widzicie do czego zdolna jest kobieta. Chyba tylko wyłącznie do zguby.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Chcę z Tobą porozmawiać, napisz coś : )