piątek, 3 lipca 2015

O transferze i Jurkiewiczu słów kilka


Tak jak i w życiu, tak też w sporcie mamy swoich ulubieńców. Jednych kochamy, drugich nienawidzimy. Jak wiecie ja mam w serduchu Orlen Wisłę Płock, a nie za bardzo lubię się z Vive Tauron Kielce. Dlatego mam dylemat, po prostu moja dusza jest rozerwana na kawałki i cierpi już od ponad roku. Poznajecie tego pana na zdjęciu, to właśnie wszystko przez niego. Tak dobrze myślicie to Mariusz Jurkiewicz, to właśnie taki mój ulubieniec, autorytet piłkarza ręcznego. Uwielbiam patrzeć jak gra i podziwiam wszystko co robi na boisku. Ale jest mały haczyk, ten pan dokładnie od dwóch dni jest graczem drużyny z Kielc i opuścił moją ukochaną Wisłę. Ale może zaczniemy od początku ...

 

Nawet nie próbujcie sobie wyobrazić jaka była moja radość gdy w sezonie 2013/2014 Jurkiewicz zawitał do Płocka, tym większa była moja rozpacz rok później gdy zdecydował się na podpisanie kontraktu z Kielcami. W domu było morze, a mama myślała, że ktoś umarł. I poniekąd miała rację, bo czułam się okradziona, moja drużyna straciła wielkiego szczypiornistę, a ja nie wiedziałam co teraz będzie. Jak dobrze wiecie żadna ze stron nie zdecydowała się na porozumienie i Jurkiewicz grał w zespole niebieskich. Nie miał ułatwionego zadania bo przecież przechodził do obozu wroga. Wiecie jak to jest, kochamy Cię gdy grasz u nas ale jak przechodzisz do największego wroga jesteś zdrajcą. Tak jak rok wcześniej Kaczka był noszony na rękach, wybierano go na najlepszego gracza miesiąca i każdy chciał uścisnąć mu dłoń. Teraz każde jego pojawienie się na parkiecie było salwą gwizdów, która mnie jako kibica chwytała więc nawet nie chcę wiedzieć co on musiał czuć. Już nie zostawał na parkiecie i nie dziękował kibicom, no bo za co miał dziękować? Wolał zejść do szatni i jak najszybciej pojawić się w domu. Rozumiem. Przez to właśnie nie powiedziałam mu tego co myślę, bo chciałam aby wiedział, że nie każdy w Orlen Arenie go nienawidzi. Niektórzy cenią i dziękują za każdą akcję, ale nie udało mi się go znaleźć. A na najważniejszych meczach sezonu go nie było bo doznał kontuzji. Mam nadzieję, że w tym roku pod Orlen Areną go złapię.
Dlaczego podpisał kontrakt z obozem wroga jeśli tak dobrze było mu w Wiśle? Może w tym problem, nie było tak dobrze. Mariusz mówił, że nie dogadał się z ówczesnym prezesem, który go zbywał jeśli chodziło o nowy kontrakt. I wcale mnie to nie dziwi, bo były już "prezes" był beznadziejny. Nie potrafił nic załatwić, nikogo zatrzymać i żyć w zgodzie.
A co do nas, tych którzy kochają i nienawidzą jednocześnie. Bali się, że Jurkiewicz będzie się podkładał w meczach z przyszłym pracodawcą. Takie lęki są nieuzasadnione, przecież jest profesjonalistą i chcę walczyć o to co najlepsze. Genialnym dowodem na to jest to oto zdjęcie, zawsze gdy myślę o Mariuszu Jurkiewiczu ono staje mi przed oczami. I tak jest ono z meczu z największym rywalem.

Jestem pewna, że to zachowanie wobec takiego gracza. Było podyktowane świadomością, że tracimy kogoś genialnego na rozegraniu. Że Kielce zdobędą diament, który wykorzystają lepiej niż my. Chcę wierzyć, że taka jest prawda. Że nafciarze tak próbowali sobie poradzić z rozgoryczeniem, które nastąpiło po takiej stracie. Bo oni nie są głupi, znają się na piłce ręcznej. Widzieli jak zmieniała się gra Orlen Wisły Płock gdy w składzie był Mariusz i jak ona wyglądała bez niego. Chociaż nie zaprzeczam, że trafiają się głąby które przesadzają w swoim byciu kibicem. Którzy nie rozumieją jak wąska jest granica, ale to temat na osobny post.
A co ze mną, no właśnie nie mam pojęcia. Wiem, że jeśli kogoś uważasz za geniusza, a jego gra sprawia Ci nie opisaną przyjemność, to tak będzie do końca. Wiem też, że nie da się kibicować obu zespołom, które jakby na to nie patrzeć od wieków są wrogami. Bo kiedyś już próbowałam. Mariusz Jurkiewicz pozostaje moim autorytetem, będę trzymała za niego kciuki zawsze (pomińmy te mecze gdzie stanie oko w oko z nafciarzami). Życzę mu jak najlepiej, aby swoją grą rozpieszczał kibiców z Kielc. W reprezentacji pokazał ogień, aby wyleczył kontuzje i wrócił do jeszcze lepszej gry. Marzy mi się, aby wrócił jeszcze do Płocka (bo bez niego nie widzę tego zespołu, boję się, że nie damy sobie rady) i założył pasiak. Tak, pewnie są to głupie pragnienia naiwnej dziewczyny, ale kto wie. Mam nadzieję, że się spotkamy i będą mogła mu to powiedzieć osobiście. A wam jeśli jeszcze go nie znacie (w co szczerze wątpię) radzę to zrobić jak najszybciej. Podejdźcie, uściśnijcie dłoń bo ten człowiek jest tego wart.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Chcę z Tobą porozmawiać, napisz coś : )