środa, 1 lipca 2015

Przegrałem - ale to wasza wina!

Oczywiście, że wina leży po naszej stronie. Przecież to my weszliśmy na kort, odbijaliśmy piłeczkę, piłka zostawała po naszej stronie a serwis szwankował i to nas pokonał przeciwnik. Posypujemy głowy popiołem i przepraszamy. To więcej się nie powtórzy bo pan groźnie nas popatrzył. 
Mowa jest o naszym tenisiście który nie potrafi żyć w zgodzie ani z kibicami, ani z dziennikarzami a przede wszystkim z samym sobą. Jerzy Janowicz jest bardziej znany ze swojego agresywnego zachowania, wypraszania dziennikarzy z konferencji prasowych i rzucania mikrofonem. Tak na marginesie jeśli ludzie są źli i opinie krzywdzące, to po co z nimi przebywać? Lepiej nie przychodzić na konferencje, albo zamilknąć. A mniej znany jest ze swojej fenomenalnej gry. Bo tak ową też widziałam.
Uwielbiam ludzi którzy mają pasje, ambicje i charakter. Ale nie cierpię zarozumialstwa, oraz obwiniania wszystkich w okół za swoje porażki. Wróżę naszemu tenisiście świetlaną karierę, ale wtedy tylko gdy zdobędzie trochę pokory i opanowania. Bo czasami nie wystarczy pokonać przeciwnika po drugiej stronie siatki, ale trzeba pokonać osobę która drzemie w nas samych. A u Janowicza widać to jak na dłoni, każdy mecz przegrywa sam ze sobą. Nie potrafi się opanować i wyciszyć, emocję buzują jak u nastolatka. A nie zapominajmy jest "dorosłym" facetem. Świetnie to wszystko pokazał Puchar Hopmana, gdzie nasz tenisista wygrał z Agnieszką Radwańską. Zabrał trochę od niej tego opanowania, połączył ze swoją siłą i wolą walki. Z tego właśnie potrafił stworzyć światowej klasy tenisistę, ale nie na długo. To, że mamy świetne warunki fizyczne, przepracowane lata na korcie, siłę którą można zabijać i wygrywamy w świetnym stylu z gwiazdą tenisa. To nie oznacza, że sami nią jesteśmy. Musimy wygrać wiele turniejów, wejść na szam szczyt i się na nim utrzymać. Chyba właśnie o tym zapomina Jerzy Janowicz. Tworząc cyrki, obrażając ludzi i podnosząc sobie samemu ciśnienie. Nic nie osiągniemy. Może tylko tyle, że większość osób będzie powoli odchodzić. Zamiast usiąść i kibicować swojemu reprezentantowi będzie wolała przeczytać dobrą książkę. Bo jeżeli ktoś ma Cię w dupie ty postępujesz dokładnie tak samo. 
Jak to kiedyś Justyna Kowalczyk powiedziała: "Łaska kibica na pstrym koniu jeździ". I może Janowicz nie do końca to rozumie, pewnie uważa, że po co mu tacy kibice. Poradzę sobie sam, oni na pewno nie są mi potrzebni. Ale wydaje mi się, że każdy chce dzielić swoje zwycięstwa z innymi. A na pewno każdy wyczynowy sportowiec pragnie mieć swoich fanów. Więc posyłam takie małe ostrzeżenie w eter, że kibice może i wybaczają ale nigdy nie zapominają. Być może do trzech razy sztuka, ale czy chcemy się przekonać jak to się skończy za tym trzecim razem? Ja czekam z niecierpliwością, czy będę miała rację. A wam mówię życzcie naszemu tenisiście spokoju, opanowania bo na pewno się przyda i wszystko może zmienić.
Ps.Chyba Jerzemu nie wytłumaczono zasad tej gry, kibic nie musi być obiektywny.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Chcę z Tobą porozmawiać, napisz coś : )